Wojewoda wielkopolski Piotr Florek, po negatywnych opiniach komendantów miejskiego policji oraz straży pożarnej w sprawie piątkowego spotkania Lech Poznań-Śląsk Wrocław, wszczął postępowanie administracyjne zmierzające do zamknięcia drugiej trybuny stadionu przy ul. Bułgarskiej. Zamknięcie tzw. kotła ma obowiązywać na jednym meczu rundy wiosennej, podczas którego Lech podejmować będzie Polonię Warszawa.
Zamknięcie części stadionu ma związek z ostatnim meczem na Bułgarskiej. W drugiej połowie spotkania na trybunie nr 2, gdzie zasiadają najzagorzalsi fani Kolejorza, odpalono race i świece dymne oraz rzucano petardy hukowe. Według obserwatora PZPN odpalono 172 race. Gęsty dym spowodował, że arbiter dwukrotnie musiał przerwać spotkanie.
- Takie sytuacje musimy z całą mocą zwalczać, a osoby dopuszczające się łamania przepisów na stadionach powinny ponieść karę - mówił wojewoda wielkopolski po dzisiejszym posiedzeniu zespołu ds. imprez masowych. Dodał, że gdyby mecz w Poznaniu odbywał się w najbliższych tygodniach podjąłby decyzję o zamknięciu całego stadionu.
Wojewoda liczy, że do marca uda się zatrzymać większość pseudokibiców. - Wierzę, że podjęte działania policji doprowadzą do ujęcia sprawców burd - dodaje.
Obecny na spotkaniu z-ca komendanta miejskiego policji Maciej Nestoruk poinformował, że obecnie prowadzona jest szczegółowa analiza zapisu monitoringu. Władze Klubu przekazały policji nagrania, które będą podstawą do wytypowania i zatrzymania sprawców zajść. Policja nie odnotowała przed i po meczu żadnych incydentów z udziałem kibiców obu drużyn. Nie doszło też do żadnych uszkodzeń w komunikacji miejskiej. Grupa sympatyków Śląska bezpiecznie wróciła do Wrocławia.
Wojewoda w najbliższym czasie zwróci się do Klubu o wprowadzenie zmian w regulaminie, które uniemożliwiałyby wnoszenie na stadion tzw. sektorówek. Kibice odpalają pod nimi race, co stwarza duże zagrożenie pożarowe, a ponadto utrudnia identyfikację osób łamiących prawo - uważa wojewoda.