Pseudonimy: „Magda”, „Magdalena”, „Królewna”
urodzona 20 sierpnia 1922 roku w Poznaniu
poległa 6 sierpnia 1944 roku w Powstaniu Warszawskim
uhonorowana: pośmiertnie Krzyżem Walecznych, jej nazwisko figuruje na Wirtualnym Murze Pamięci w Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie: kolumna: 137, pozycja 43
- pośmiertnie awansowana do stopnia sierżanta Wojska Polskiego
- działaczka organizacji konspiracyjnej Konfederacja Narodu, współpracowniczka tajnego pisma „Sztuka i Naród”, żołnierz Kedywu, łączniczka dowódcy Zgrupowania „Radosław” w Powstaniu Warszawskim
„Odchodzę. Głos mnie woła tajemny jak czary,
Co w noc się świętojańskim rusałkom przyśniły.
Ja ten sam tylko pielgrzym, pielgrzym nie poznany.
Prawnuk polskiej legendy na szlaku zawiłym.
Taka już moja młodość. Daleka legenda.
Męka rozpostarta na wietrze jak sztandar”.
Fragment wiersza „Pielgrzym” Magdaleny Morawskiej, Warszawa 25 czerwca 1944 roku
- 4 sierpnia Magda zadzwoniła do domu gdzieś z miasta, ze swego oddziału, rozmawialiśmy chwilę, nie wiedziałem wtedy, że to nasza ostatnia rozmowa. Na zakończenie powiedziała: „opiekuj się Matką”. Dwa dni później nie żyła. Nikt z nas nigdy nie potrafił przeboleć jej śmierci
– mówi brat Maciej Morawski, były korespondent Radia Wolna Europa w Paryżu.
Biografia
Urodziła się 20 sierpnia 1922 r. w Poznaniu. Trzeba odnotować, że dotychczasowe biogramy podają błędne imiona, datę i miejsce urodzenia. Córka Kajetana i Marii z Turnów (1893-1971). Kajetan M. (1892-1973) po studiach ekonomicznych i rolniczych w Lipsku i Monachium poświęcił się służbie dyplomatycznej. W rządzie Wincentego Witosa był kierownikiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych; od 1936 r. wiceminister skarbu i bliski współpracownik wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego. Po wybuchu II wojny światowej wraz z rządem opuścił kraj, od 1943 do 1945 r. był ambasadorem Polski przy rządzie generała de Gaulle’a. Później aż do śmierci występował jako przedstawiciel i doradca rządu polskiego na obczyźnie we Francji. Działacz emigracyjny i pisarz.Autor licznych książek i artykułów.
Maria Magdalena była trzecim dzieckiem w rodzinie. Starszy brat Hieronim (1917-1985) po wojnie osiadł w Australii, siostra Barbara (1921-2007) była w Republice Południowej Afryki wybitną działaczką na rzecz równouprawnienia. Młodszy brat Maciej (1929-) znany paryski korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa jest zwolennikiem idei porozumienia narodowego i kontynuuje dyplomatyczną działalność ojca.
Maria Magdalena M. w 1934 r. rozpoczęła naukę w Prywatnym Żeńskim Gimnazjum Sióstr Urszulanek w Poznaniu przy Wałach Leszczyńskiego. Figuruje w spisie uczennic roku szkolnego 1934/1935 w klasie I b. Zachował się także wpis w kronice szkolnej z 2 kwietnia 1938 r. mówiący o koncercie charytatywnym, zorganizowanym przez Morawskich. Można wnioskować, że uczyła się u Urszulanek do 1938 r. Należała tam do 17. Poznańskiej Żeńskiej Drużyny Harcerskiej im. Wandy Malczewskiej. Według relacji Macieja Morawskiego rok szkolny 1938/1939 spędziła z siostrą Barbarą w Liceum Prywatnym im. św. Teresy w Rabce, prowadzonym przez panny Szczuka.
W Warszawie, dokąd trafiła z matką i Maciejem w 1939 r., kontynuowała naukę na tajnych kompletach; według Stanisława Podlewskiego egzamin maturalny zdała w 1940 r. Działała najpierw w organizacji konspiracyjnej Konfederacja Narodu. Miała wyjątkowe zdolności literackie, pisała wiersze, współpracowała z tajnym pismem literackim „Sztuka i Naród”. Mieszkała przy ulicy Zimorowicza 4. Pracowała na utrzymanie rodziny. Z konspiracją wojskową zetknęła się poprzez Tadeusza Chromeckiego i Romana Knolla. Mieszkanie na Zimorowicza stało się punktem kontaktowym ZWZ/AK. - W pamięci widzę ją siedzącą na balkonie naszego warszawskiego mieszkania z Luckiem Kohnem, który później zasłynął jako publicysta, występując pod nazwiskiem matki jako Lucjan Wolanowski. Był to rok bodajże 1941 r. Magda pomagała ukrywać się swoim żydowskim przyjaciołom. Pamiętam kolegów Magdy z konspiracji, którzy bywali u nas, wśród nich Inia i Andrzeja Horodyńskich, Andrzeja Oliwę, Jasia Potulickiego, ps. „Rafał”, który poległ w Powstaniu Warszawskim. Pamiętam też oficerów z ZWZ/AK konferujących w naszym mieszkaniu. W 1941 r. wysłano mnie do wuja Tadeusza Morawskiego w Małej Wsi. Wróciłem do Warszawy w czerwcu 1944 r. Magda postarała się wtedy dla mnie o przydział do konspiracyjnej służby sanitarnej, działającej pod przykrywką Czerwonego Krzyża – wspomina Maciej Morawski.
Znała kilka języków, biegle władała francuskim i niemieckim. Zlecano jej tajne misje, m.in. do Hamburga i Berlina. Potrafiła zachować zimną krew, co zyskiwało szacunek szefów z konspiracji. W 1943 r. pracując jako telefonistka w magazynie przedstawicielstwa francuskiej firmy La Roche na Mokotowie umożliwiła pozyskanie leków i środków opatrunkowych dla Kedywu. Wzięła także udział w próbie odbicia więźniów z Pawiaka z 19/20 lipca 1944 r. Była tam łączniczką oddziału osłonowego Kedywu. Akcja się nie udała. Zginęło kilku jej przyjaciół, inni trafili do więzienia. Z relacji Macieja Morawskiego: - Po nieudanej akcji na Pawiak, przy pomocy mecenasa Pętkowskiego, siostra starała się uratować kolegów z więzienia. Próbowano przekupić Niemców, ale nic z tego nie wyszło.
W czasie powstania była łączniczką w batalionie „Miotła” w Zgrupowaniu „Radosław”. Raniona odłamkiem w brzuch na ul. Okopowej 41, zmarła w drodze do szpitala Jana Bożego 6 sierpnia 1944 r. - 4 sierpnia Magda zadzwoniła do domu gdzieś z miasta, ze swego oddziału, rozmawialiśmy chwilę, nie wiedziałem wtedy, że to nasza ostatnia rozmowa. Na zakończenie powiedziała: „opiekuj się Matką”. Dwa dni później nie żyła. Nikt z nas nigdy nie potrafił przeboleć jej śmierci – pisze Maciej.
Świadkiem śmierci „Magdy” był lekarz mjr Cyprian Sadowski, ps. „Skiba”. Jego relację przedstawił Stanisław Podlewski w książce „Wolność krzyżami się znaczy”:
„Łączniczka sztabowa „Magda” z batalionu „Miotła” wchodzi do bramy domu. W pobliżu wybuchają pociski artyleryjskie, wzbijając w górę gejzery ziemi. Odłamki granatów rozpryskują się we wszystkie strony. Łączniczka oparła się o narożnik bramy (...) Naraz „Magda” osuwa się na ziemię. Mjr „Skiba” wraz z jakimś powstańcem zanosi ją do pokoju opatrunkowego. Łączniczka ma niewielką ranę na wysokości żołądka. Tylko natychmiastowa operacja może uratować jej życie. (...) Kierowca pędzi jak szalony, wóz skacze i trzęsie niemiłosiernie na drodze pełnej wyrw i głębokich lei. Niemcy dostrzegli samochód ze znakami czerwonego krzyża. Kropią doń z cekaemów. Pocisk rani kierowcę w głowę. Chłopiec jedną ręką ociera krew, a drugą prowadzi samochód. Szczęśliwie zajeżdżają przed bramę szpitala. Dr „Skiba” wynosi z sanitarki łączniczkę. Na nic się zdało całe ryzyko. W czasie jazdy zmarła (...).
W listopadzie 1945 r. matka odnalazła grób „Magdy” i przeniosła ciało na Cmentarz Wojskowy na Powązkach. Bohaterska łączniczka spoczywa w kwaterze A-29 obok towarzyszy walki. Pośmiertnie odznaczona została Krzyżem Walecznych i awansowana do stopnia sierżanta. Jej nazwisko figuruje na Wirtualnym Murze Pamięci w Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie: kolumna: 137, pozycja 43.
Z jej twórczości literackiej przetrwał jeden jakże wymowny wiersz pt. „Pielgrzym”, napisała go 25 czerwca 1944 r. a więc 6 tygodni przed śmiercią:
Złóż tę noc wśród pamiątek. Dzień już świtem woła, I czas na niebie znaczy codziennie jednaki, Obudziły się dzwony bliskiego kościoła, Głosy wstają z dna miasta. A może to ptaki? Czerwiec cichy i ciepły jak przystań, jak miłość. Sny pachnące kwiatami, kolorowe łąki. Żegnaj. Nie mnie rozplątać uczucia zawiłość, Akacje rozwinięte w walenckie koronki. Nie mnie. – Cóż więcej mówić. Wiatr mój ślad zagarnie, Zwiruje, odegna, rozsypie po mieście – Już nic się w Twoim sercu nie złamie boleśnie, Gdy wsiąknę w asfalt świata jak cień na latarni. Odchodzę. Głos mnie woła tajemny jak czary, Co w noc się świętojańskim rusałkom przyśniły. Ja ten sam tylko pielgrzym, pielgrzym nie poznany. Prawnuk polskiej legendy na szlaku zawiłym. Taka już moja młodość. Daleka legenda. Męka rozpostarta na wietrze jak sztandar. Ja, plujący cynizmem, pijany przybłęda, Koczownik obłąkany, nowoczesny wandal. Taka już ma wędrówka. Od pól sandomierskich Przez lasów najdziwniejszych bezlitosny pręgierz. Zadumane melodie piosenki żołnierskiej. Krok za krokiem mnie wiodły w Polsce i na Węgrzech. Dobra już nie przypomnę i zła nie pamiętam, Czy więcej było cudu czy więcej goryczy. W postoju mnie karmiły dziewczęta, A w drodze wiatr poszarpał... Kto to wszystko zliczy? I po śmierci w archiwach niebieskich zapisze. Tam werbli nie potrzeba. Niech tylko Bóg żołnierzy podniesie przyłbice, Gdy strudzony wędrowiec po drodze do nieba Po raz ostatni przejdzie zieloną granicę. Patrz ocknęły się domy. A na horyzoncie Szybko pełza po niebie dobroduszne słońce. Zaraz wessie się w mury i sperli na czołgach. Czas ucieka jak złodziej. Dzień nagli i woła. Dym się niesie do góry jak nasze marzenia, W szarych smugach przepływa duch wiecznej pogoni. I wysoko się w białe obłoki przemienia. Słyszysz jak czas historii dzwoni? Dźwięk, - słyszysz jak się począł pod uliczną wrzawą, Jak się pieni w kamieniach i wdziera na chodnik. Szamoce się Allegro tej dziwnej melodii, Tej piosnki jedynej, Warszawo, Warszawo...
Złóż tę noc wśród pamiątek. Czas je sponiewiera. Życie na brzeg wyrzuci daleko od siebie... To trudno... Niech mnie dzisiaj modlitwa Twa wspiera, Ojcze Nasz który jesteś w niebie... Teresa Masłowska *) Życiorys ukazał się w III tomie słownika „Sylwetki kobiet żołnierzy”, Toruń 2020 r.
Teresa Masłowska
*) Życiorys ukazał się w III tomie słownika „Sylwetki kobiet żołnierzy”, Toruń 2020 r.